6: 10 Kijów. Bagaż do przechowalni a tu niespodzianka nie 14 hrywien za dwa tylko 12 hrywien za jeden.
Szukamy biletu do Moskwy lub Wołgogradu. Wybór pada – Moskwa. Za 342 hrywny o 14: 35 jedziemy do Moskwy. Rano o 6 przyjazd na Moskwa – kijewski. Po niecałej godzinie wychodzimy do miasta a tu szok.
Samochody i ludzie przechodzący przez jezdnię podporządkowują się sygnalizacji świetlnej. We Lwowie sygnalizacja ta pełniła rolę słupów na plakaty. Przez to, że zmieniały się kolory to przyciągał wzrok.
Zwiedziliśmy jeszcze kilka cerkwi. Widzieliśmy kolejki do konsulatów. Twarze ludzi łudząco przypominały nas z lat 80-tych z tym wyjątkiem, że są lepiej zorganizowani. Zdjęcia do paszportu robią pod konsulatem. Można napić się kawy, herbaty, oczywiście kwasu i piwa. To ostatnie mi się podoba kupuje się je wszędzie. Nawet w kioskach ruchu i podobnie się je pije (wszędzie). Po drobnych zakupach pomaszerowaliśmy na dworzec. Odebraliśmy bagaże nie bez problemów podobnie jak je zostawialiśmy i mieliśmy dłuższą chwilę przerwy idealną na to, aby wżąć prysznic. Ale nic z tego. Na dworcach tu jak i u nas i w Rosji nikt nie wpadł na pomysł otwarcia prysznicy. I tak śmierdzący i brudni pakujemy się do Moskwy ….