Wylądowaliśmy na Pulau Perhentian. Na mniejszej i tańszej wyspie z dwóch możliwych. Na wyspach nie ma dróg. Przejazd na inną plaż tylko za pomocą łódki. Dość kosztowne od 10 RM do 25 RM za odcinki od 300 do 600 m a za odcinek 25m 2RM. Na naszej plaży motorówka przywożąca ludzi nie widomo, z jakiego powodu nie może dopłynąć do brzegu i trzeba skorzystać z małej łódeczki zwanej taxi. Jest to właśnie odcinek około 25 m, za który kasują 2 RM. Ja byłem gotów przejść, bo było zbyt płytko, aby pływać, ale i tak trzeba zapłacić. Już na brzegu okazało się, że wszystko zajęte. Po odwiedzeniu większości hotelików była lipa. Australijczyk zarezerwował jakiś duży pokój i zaproponował, że możemy razem z nim mieszkać. Ale z hotelu obok wyprowadzali się Anglicy, którym nie odpowiadał standard domków, który dla nas był zadawalający. Zwłaszcza za 35 RM za dobę. I tak rozpoczęliśmy życie wyspiarskie. Generalnie nic do roboty tylko plaża, woda i kokosy. 3 restauracje z cenami z lekko zawyżonymi, 4 sklepiki z cenami podobnymi do restauracji(ceny X 2 w porównaniu do Kuala Lumpur) i kilka barów. Do których nie wchodzimy, aby nie dostać zawału. Najtańszy jest ryż gotowany 2 RM i z ketchupem smakuje jak prawdziwy schabowy. A czasami jak pizza Margarita. W czasie wyprawy na snorkeling (pływanie z rurką i maską) odkryliśmy, że na naszej wyspie we wiosce jest sklep z normalnymi miejskimi cenami. Z naszej plaży taxi w jedną stronę kosztuje 10 RM, ale jest ścieżka przez dżunglę wzdłuż kabla telefonicznego. I tak, co drugi dzień przedzieramy się do sklepu około godziny w jedną stronę. Młody nie jest zachwycony, ale gdy już wracamy i liczy, że zaoszczędziliśmy 16 RM a to przecież 8 porcji ryżu to się uśmiecha i twierdzi, że warto. Codzienność jest ponura. Wstajemy jak się wyśpimy. Kąpiel w morzu (woda stanowczo za ciepła). Spacer na drugą plaże i tam znowu kąpiel. W międzyczasie coś zjemy (ryż gotowany). Po południu znowu kąpiel albo idę szukać orzechów kokosowych. I to jest deser do kolacji: ryż i kokos. I tak spokojnie będzie do soboty bo musimy jechać dalej….